12 listopada 2019 r.
W miniony weekend po raz pierwszy zastosowano w karetce neonatologicznej hipotermię, czyli obniżono temperaturę ciała przewożonego noworodka do niecałych 34 st. C. Wszystko po to, aby zminimalizować skutki niedotlenienia okołoporodowego. Dokonała tego ekipa Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze. Było to możliwe dzięki zastosowaniu sprzętu, który trafił do lecznicy zaledwie przed miesiącem.
Dziewczynka urodziła się w niedzielę 10 listopada w Nowej Soli. W okresie okołoporodowym stwierdzono u niej niedotlenienie mózgu. Donoszony noworodek w pierwszych godzinach życia pierwotnie miał trafić do szpitala w Zielonej Górze, gdzie w takich przypadkach stosuje się hipotermię. To zaledwie 20 km, jednak w Klinicznym Oddziale Neonatologii zajęte były wszystkie miejsca. Odłączenie od aparatury któregokolwiek z maluchów, aby zwolniło się miejsce dla nowosolskiego noworodka, nie wchodziło w rachubę. Skontaktowano się z Poznaniem, ale tam też nie było miejsca, w końcu znaleziono je w Klinice Neonatologii we Wrocławiu.
- To dwie godziny drogi plus kolejna godzina na przygotowanie małego pacjenta. A przecież im prędzej podejmie się leczenie w takiej sytuacji, tym lepiej. Decyzja mogła być tylko jedna: zastosujemy hipotermię w karetce, która od niedawna ma potrzebny do tego specjalistyczny sprzęt – mówi lek. med. Marzena Michalak-Kloc, kierownik Klinicznego Oddziału Neonatologii zielonogórskiego szpitala.
Obniżono dziecku temperaturę ciała do 33,5 stopni, tak, aby poprawić rokowania co do następstw neurologicznych i w tym stanie trafiło ono do szpitala we Wrocławiu. Tam poddane zostało dalszemu leczeniu hipotermią, które trwa 72 godziny. Dopiero po tym czasie mogą być podjęte kolejne czynności.
- Jednak na tym pierwszym etapie zrobiliśmy wszystko, co medycyna światowa może zaoferować – podkreśla lekarka.
W takich przypadkach ważne są działania podjęte do sześciu godzin od zdarzenia, kiedy można powstrzymać kaskadę niedotlenieniową przy pomocy obniżenia temperatury ciała. Po trzech dobach hipotermii dziecko jest stopniowo ocieplane, aż temperatura podnosi się do normy. W tym czasie przebywa w śpiączce farmakologicznej, potem jest wybudzane. Trudno jednak na tym etapie ocenić jego stan pod względem neurologicznym.
- Dopiero rezonans magnetyczny mówi nam, czy nie ma jakichś zmian w mózgu. Dalej pod kątem rozwoju dziecko obserwowane jest przez neurologa i poradnię neonatologiczną. Ten proces oceny następstw trwa przynajmniej rok. W tym czasie, jeśli wyniki różnych badań i zachowania dziecka są dobre, jesteśmy trochę spokojniejsi, ale musimy czekać póki mały organizm osiągnie funkcje poznawcze i motoryczne – wyjaśnia Marzena Michalak-Kloc.
Niedotlenienie prowadzi do stanu, który powoduje porażenie mózgowe, a w konsekwencji opóźniony rozwój dziecka, zarówno w sferze ruchowej, jak i psychicznej. Stąd też tak ważne jest, aby temu zapobiec, albo przynajmniej zminimalizować tego następstwa. Hipotermia lecznicza jest obecnie jedyną znaną metodą, która może zapobiec negatywnym następstwom niedotlenienia.
Zielonogórski szpital jest jedynym ośrodkiem w woj. lubuskim, który zajmuje się leczeniem dzieci niedotlenionych z użyciem hipotermii. Do tej pory taka terapia była możliwa do przeprowadzenie jedynie na oddziale. Od teraz można z hipotermią działać szybciej, bo już w karetce neonatologicznej, dzięki zamontowanemu w niej mobilnego sprzętu do obniżenia temperatury ciała o wartości 100 tys. zł. Na początku października taki sprzęt otrzymały tylko trzy ośrodki w kraju, obok Zielonej Góry, to Poznań i Bydgoszcz. Ten pierwszy projekt zastosowania hipotermii leczniczej w karetkach neonatologicznych był możliwy dzięki wsparciu Towarzystwa Ubezpieczeniowego Generali Polska oraz fundacji The Human Safety Net.
Załogę karetki neonatologicznej stanowili: lek. med. Marta Sibilska, pielęgniarka Dorota Tomaszewska oraz ratownik medyczny Marcin Klejna i kierowca Robert Brandt.
W miniony weekend po raz pierwszy zastosowano w karetce neonatologicznej hipotermię, czyli obniżono temperaturę ciała przewożonego noworodka do niecałych 34 st. C. Wszystko po to, aby zminimalizować skutki niedotlenienia okołoporodowego. Dokonała tego ekipa Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze. Było to możliwe dzięki zastosowaniu sprzętu, który trafił do lecznicy zaledwie przed miesiącem.
Dziewczynka urodziła się w niedzielę 10 listopada w Nowej Soli. W okresie okołoporodowym stwierdzono u niej niedotlenienie mózgu. Donoszony noworodek w pierwszych godzinach życia pierwotnie miał trafić do szpitala w Zielonej Górze, gdzie w takich przypadkach stosuje się hipotermię. To zaledwie 20 km, jednak w Klinicznym Oddziale Neonatologii zajęte były wszystkie miejsca. Odłączenie od aparatury któregokolwiek z maluchów, aby zwolniło się miejsce dla nowosolskiego noworodka, nie wchodziło w rachubę. Skontaktowano się z Poznaniem, ale tam też nie było miejsca, w końcu znaleziono je w Klinice Neonatologii we Wrocławiu.
- To dwie godziny drogi plus kolejna godzina na przygotowanie małego pacjenta. A przecież im prędzej podejmie się leczenie w takiej sytuacji, tym lepiej. Decyzja mogła być tylko jedna: zastosujemy hipotermię w karetce, która od niedawna ma potrzebny do tego specjalistyczny sprzęt – mówi lek. med. Marzena Michalak-Kloc, kierownik Klinicznego Oddziału Neonatologii zielonogórskiego szpitala.
Obniżono dziecku temperaturę ciała do 33,5 stopni, tak, aby poprawić rokowania co do następstw neurologicznych i w tym stanie trafiło ono do szpitala we Wrocławiu. Tam poddane zostało dalszemu leczeniu hipotermią, które trwa 72 godziny. Dopiero po tym czasie mogą być podjęte kolejne czynności.
- Jednak na tym pierwszym etapie zrobiliśmy wszystko, co medycyna światowa może zaoferować – podkreśla lekarka.
W takich przypadkach ważne są działania podjęte do sześciu godzin od zdarzenia, kiedy można powstrzymać kaskadę niedotlenieniową przy pomocy obniżenia temperatury ciała. Po trzech dobach hipotermii dziecko jest stopniowo ocieplane, aż temperatura podnosi się do normy. W tym czasie przebywa w śpiączce farmakologicznej, potem jest wybudzane. Trudno jednak na tym etapie ocenić jego stan pod względem neurologicznym.
- Dopiero rezonans magnetyczny mówi nam, czy nie ma jakichś zmian w mózgu. Dalej pod kątem rozwoju dziecko obserwowane jest przez neurologa i poradnię neonatologiczną. Ten proces oceny następstw trwa przynajmniej rok. W tym czasie, jeśli wyniki różnych badań i zachowania dziecka są dobre, jesteśmy trochę spokojniejsi, ale musimy czekać póki mały organizm osiągnie funkcje poznawcze i motoryczne – wyjaśnia Marzena Michalak-Kloc.
Niedotlenienie prowadzi do stanu, który powoduje porażenie mózgowe, a w konsekwencji opóźniony rozwój dziecka, zarówno w sferze ruchowej, jak i psychicznej. Stąd też tak ważne jest, aby temu zapobiec, albo przynajmniej zminimalizować tego następstwa. Hipotermia lecznicza jest obecnie jedyną znaną metodą, która może zapobiec negatywnym następstwom niedotlenienia.
Zielonogórski szpital jest jedynym ośrodkiem w woj. lubuskim, który zajmuje się leczeniem dzieci niedotlenionych z użyciem hipotermii. Do tej pory taka terapia była możliwa do przeprowadzenie jedynie na oddziale. Od teraz można z hipotermią działać szybciej, bo już w karetce neonatologicznej, dzięki zamontowanemu w niej mobilnego sprzętu do obniżenia temperatury ciała o wartości 100 tys. zł. Na początku października taki sprzęt otrzymały tylko trzy ośrodki w kraju, obok Zielonej Góry, to Poznań i Bydgoszcz. Ten pierwszy projekt zastosowania hipotermii leczniczej w karetkach neonatologicznych był możliwy dzięki wsparciu Towarzystwa Ubezpieczeniowego Generali Polska oraz fundacji The Human Safety Net.
Załogę karetki neonatologicznej stanowili: lek. med. Marta Sibilska, pielęgniarka Dorota Tomaszewska oraz ratownik medyczny Marcin Klejna i kierowca Robert Brandt.