28 grudnia 2020 r.
Dekadę temu spłonął najpotężniejszy obwodem dąb szypułkowy w Polsce. Dąb „Napoleon”, bo taką nosił nazwę, rósł w lesie w gminie Zabór przez ponad 650 lat. Od najbliższych domostw trzeba było trochę pomaszerować, by na niego trafić; mimo tego znalazł się jakiś podły człowiek, który podpalił to wiekowe drzewo. Po co, czemu? Do „Napoleona” stale ciągnęły wycieczki. Był lokalną atrakcją turystyczną. W jego pniu mogło się schować kilka osób, ponieważ w obwodzie miał ponad 10 m. Piękne drzewo, po którym zostały spalone kikuty i … ale o tym za chwilę.
100 lat temu niemiecka księżna Hermine von Schönaich-Carolath-Beuthen (ówczesna pani na Zaborze) nadała temu drzewu imię „Dąb Theodora Schube” na cześć niemieckiego botanika, który poświęcił się m.in. badaniu okazałych drzew Dolnego Śląska i nanoszeniu miejsc, na których rosły na mapy. Przy okazji nadania imienia drzewu została wykonana pamiątkowa tablica. Po II wojnie światowej słuch o niej zaginął, a dąb został nazwany dębem „Napoleon”.
W latach 70-tych ubiegłego stulecia podczas wykonywania prac porządkowych przy dębie „Napoleon”, z ziemi wykopano starą żeliwną tablicę i wywieziono ją na złomowisko do Starego Kisielina. Jakiś czas temu jedna z pracownic punktu skupu złomu zaczęła się uważnie jej przyglądać i już po chwili dzwoniła do prof. Leszka Jerzaka, dyrektora Instytutu Nauk Biologicznych Uniwersytetu Zielonogórskiego. Prof. L. Jerzak od razu zorientował się, że ma do czynienia z zabytkiem. Oddał tablicę do renowacji, a kiedy odzyskała dawną świetność trafiła w ręce leśników z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Zielonej Górze. Stamtąd została przekazana Nadleśnictwu Przytok, na obszarze którego rósł „Napoleon”.
Dekadę temu spłonął najpotężniejszy obwodem dąb szypułkowy w Polsce. Dąb „Napoleon”, bo taką nosił nazwę, rósł w lesie w gminie Zabór przez ponad 650 lat. Od najbliższych domostw trzeba było trochę pomaszerować, by na niego trafić; mimo tego znalazł się jakiś podły człowiek, który podpalił to wiekowe drzewo. Po co, czemu? Do „Napoleona” stale ciągnęły wycieczki. Był lokalną atrakcją turystyczną. W jego pniu mogło się schować kilka osób, ponieważ w obwodzie miał ponad 10 m. Piękne drzewo, po którym zostały spalone kikuty i … ale o tym za chwilę.
100 lat temu niemiecka księżna Hermine von Schönaich-Carolath-Beuthen (ówczesna pani na Zaborze) nadała temu drzewu imię „Dąb Theodora Schube” na cześć niemieckiego botanika, który poświęcił się m.in. badaniu okazałych drzew Dolnego Śląska i nanoszeniu miejsc, na których rosły na mapy. Przy okazji nadania imienia drzewu została wykonana pamiątkowa tablica. Po II wojnie światowej słuch o niej zaginął, a dąb został nazwany dębem „Napoleon”.
W latach 70-tych ubiegłego stulecia podczas wykonywania prac porządkowych przy dębie „Napoleon”, z ziemi wykopano starą żeliwną tablicę i wywieziono ją na złomowisko do Starego Kisielina. Jakiś czas temu jedna z pracownic punktu skupu złomu zaczęła się uważnie jej przyglądać i już po chwili dzwoniła do prof. Leszka Jerzaka, dyrektora Instytutu Nauk Biologicznych Uniwersytetu Zielonogórskiego. Prof. L. Jerzak od razu zorientował się, że ma do czynienia z zabytkiem. Oddał tablicę do renowacji, a kiedy odzyskała dawną świetność trafiła w ręce leśników z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Zielonej Górze. Stamtąd została przekazana Nadleśnictwu Przytok, na obszarze którego rósł „Napoleon”.
W 2014 r. podczas obchodów jubileuszu Lasów Państwowych w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Zielonogórskiego posadzono klon – wegetatywnego potomka dębu „Napoleon”. Z gałęzi oryginalnego „Napoleona” powstał pień, pieszczotliwie nazwany przez pracowników Ogrodu Botanicznego UZ, „Napoleonem Juniorem”. Pracownicy Ogrodu zwrócili się do Nadleśnictwa Przytok z prośbą o udostępnienie tablicy. Tak też się stało i obecnie prowadzone są rozmowy o sposobie jej eksponowania.
„Napoleon Junior” od dwóch lat wydaje pojedyncze żołędzie. Niestety, są one przedwcześnie obrywane przez sójki. W Ogrodzie Botanicznym jest także sadzonka „Napoleona Półkrwi” z jednego z trzech żołędzi z 2019 r. Kilka innych żołędzi z 2019 r. czeka na kolejną wiosnę. Wówczas okaże się, czy będą rosły kolejne dęby, potomkowie „Napoleona”. Następcy mają już tylko pewną część genów „Napoleona”, które zostały uzyskane w wyniku rozmnażania płciowego, a dojrzałych dębów w OB nie brakuje. Jak to możliwe, że tak małe drzewo jak „Napoleon Junior” jest w stanie wydawać żołędzie? Otóż roślina ma fizjologicznie zaprogramowaną „pamięć” o dojrzałości. Dlatego pędy odchodzące od pnia „Napoleona Juniora”, byłej gałęzi dębu „Napoleon”, kwitną i wydają żołędzie. Na razie skromnie, ale jednak.
(Informacja przygotowana na podstawie opowieści dra Sebastiana Pilichowskiego z Ogrodu Botanicznego UZ).
Szczegółowe informacje na stronie: https://www.facebook.com/ogrodbotanuz/videos/796967941161403
W 2014 r. podczas obchodów jubileuszu Lasów Państwowych w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Zielonogórskiego posadzono klon – wegetatywnego potomka dębu „Napoleon”. Z gałęzi oryginalnego „Napoleona” powstał pień, pieszczotliwie nazwany przez pracowników Ogrodu Botanicznego UZ, „Napoleonem Juniorem”. Pracownicy Ogrodu zwrócili się do Nadleśnictwa Przytok z prośbą o udostępnienie tablicy. Tak też się stało i obecnie prowadzone są rozmowy o sposobie jej eksponowania.
„Napoleon Junior” od dwóch lat wydaje pojedyncze żołędzie. Niestety, są one przedwcześnie obrywane przez sójki. W Ogrodzie Botanicznym jest także sadzonka „Napoleona Półkrwi” z jednego z trzech żołędzi z 2019 r. Kilka innych żołędzi z 2019 r. czeka na kolejną wiosnę. Wówczas okaże się, czy będą rosły kolejne dęby, potomkowie „Napoleona”. Następcy mają już tylko pewną część genów „Napoleona”, które zostały uzyskane w wyniku rozmnażania płciowego, a dojrzałych dębów w OB nie brakuje. Jak to możliwe, że tak małe drzewo jak „Napoleon Junior” jest w stanie wydawać żołędzie? Otóż roślina ma fizjologicznie zaprogramowaną „pamięć” o dojrzałości. Dlatego pędy odchodzące od pnia „Napoleona Juniora”, byłej gałęzi dębu „Napoleon”, kwitną i wydają żołędzie. Na razie skromnie, ale jednak.
(Informacja przygotowana na podstawie opowieści dra Sebastiana Pilichowskiego z Ogrodu Botanicznego UZ).
Szczegółowe informacje na stronie: https://www.facebook.com/ogrodbotanuz/videos/796967941161403