14 września 2018 r.
Dziś już ostatnia relacje studentek Wydziału Lekarskiego i Nauk o Zdrowiu, które przez miesiąc przebywały w Kenii pomagając tamtejszym kobietom. Ich pobyt dobiega końca. Przypomnijmy, Katarzyna Ignor i Maria Ławrynowicz, są członkiniami Stowarzyszenia Leczymy z Misją, które już po raz czwarty wysłało swoich wolontariuszy do kenijskich szpitali misyjnych.
Szpital misyjny w Mumias bardzo różni się od tych, które widzimy w Polsce. Jest tutaj 5 oddziałów - dziecięcy, chirurgiczny damski, chirurgiczny męski, ogólny damski i ogólny męski. Nad całością opiekę sprawuje 4 (!) Lekarzy, klinicyści i pielęgniarki. W Kenii brakuje lekarzy, wiec powstał zawód klinicystów, którzy zajmują się podstawowymi chorobami i ich leczeniem. Ich edukacja trwa trzy lata. To głównie dla nich przygotowywałyśmy szkolenia, żeby po naszym wyjeździe mogli kontynuować bezpłatne screeningi. Badania przesiewowe prowadzimy dla kobiet w wieku 20-59 lat. Większość z nich ma powyżej 4 dzieci - niektóre nawet 11! Tym bardziej zaskakuje nas, ze pierwszy raz w życiu uczestniczą w badaniu ginekologicznym. Mimo tego, ze edukacja w Kenii jest obowiązkowa, niektóre kobiety nie potrafią czytać ani pisać... w Kenii są dwa języki urzędowe - suahili i angielski. Niestety nie wszyscy mówią w obu językach, dlatego często potrzebujemy pomocy pielęgniarki w roli tłumacza.
Zwykle screening prowadzimy do godziny 16, potem mamy czas wolny. W rzeczywistości nie mamy go zbyt wiele na zwiedzanie okolicy, bo już około 18:30 robi się bardzo ciemno.
Hi Mzungu! - z tym określeniem spotykamy się każdego dnia. „Mzungu” oznacza w suahili „biały człowiek”. Czasem udaje nam się wybrać na targ z owocami. Oczywiście dla białych podaje wyższe ceny - na szczęście poznałyśmy już trochę tutejsze standardy i staramy się targować. Piękne, wielkie awokado można tu kupić za 20 KSH, czyli równowartość 70 gr. Tutejsza kuchnia nie należy do najsmaczniejszych, wiec staramy się ratować zdobyczami z targu.
Niedługo nasz pobyt dobiegnie końca, dlatego chciałybyśmy podziękować wszystkim, którzy nas wspierali - zarówno w Polsce, jak i w Kenii. Bez Was nasz wyjazd nie byłby możliwy. Dziękujemy!
Katarzyna Ignor
Maria Ławrynowicz