15 maja 2019 r.
Wczoraj w Bibliotece Uniwersyteckiej w ramach Ogólnopolskiego Tygodnia Bibliotek odbyło się spotkanie literackie zatytułowane „Między Grünbergiem a Zieloną Górą. Miasto w czasach przełomu". Jego bohaterką była Zofia Mąkosa i jej książka „Winne miasto” z cyklu „Wendyjska winnica”. „Winne miasto” to kontynuacja powieści „Cierpkie grona”, za którą Zofia Mąkosa otrzymała Lubuski Wawrzyn Literacki 2017.
Autorka jest emerytowaną nauczycielką historii i wiedzy o społeczeństwie. Nota bene absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze. Od zawsze lubiła czytać, a po przejściu na emeryturę zaczęła pisać. Jak powiedziała podczas spotkania, wydawało się jej, że od niektórych „potrafi lepiej” (pisać). Dlatego zaryzykowała. Kiedy wydawnictwo przyjęło „Cierpkie grona” do druku, jego przedstawiciele poprosili Z. Mąkosę, by kontynuowała tę historię.
Cykl „Wendyjska winnica” (autorka potwierdziła, że jest w trakcie pisania trzeciej i ostatniej jego części) rozpoczyna się przed II wojną światową, a jego akcja rozgrywa się przede wszystkim w Chwalimiu, wsi położonej kilka kilometrów od Kargowej. Wówczas te tereny należały do III Rzeszy. Bohaterką „Cierpkich gron” jest Marta – Niemka, a właściwie potomkini Wendów, która prowadzi gospodarstwo, otrzymane w spadku po rodzicach. Poprzez losy jej najbliższych, rodziny oraz sąsiadów obserwujemy codzienne życie niewielkiej społeczności, w które wkrada się coraz bardziej faszyzm. Mieszkańcom Chwalimia towarzyszymy aż do zakończenia II wojny światowej.
„Winne miasto” to historia Matyldy (córki Marty), którą wojenna zawierucha rzuciła do Grünbergu. Wkrótce nazwa miasta ulega zmianie. To już Zielona Góra. Żyją w nim obok siebie jego dotychczasowi mieszkańcy – Niemcy, a także Rosjanie, którzy wyzwolili Zieloną Górę oraz coraz liczniej napływający Polacy, często repatrianci ze Wschodu. Poznajemy dramatyczne dzieje przedstawicieli wszystkich trzech nacji, z których mało kto wychodzi obronną ręką.
Z. Mąkosa opowiedziała, w jaki sposób budowała poszczególne postaci, skąd zdobywała informacje o tym, co działo się w naszym mieście tuż po II wojnie światowej. Wskazywała na poszczególne źródła. Były to zarówno dokumenty, które znajdują się w Archiwum Państwowym w Zielonej Górze jak i publikacje, w których pionierzy opisywali swoje pierwsze lata spędzone na Ziemiach Zachodnich. Jednak autorka stwierdziła, że kiedy osadnicy pisali swoje historie, nie były one świadectwem lat 1945 – 1946, ale tych lat, w których powstawały. Były poprawne politycznie i nie wiadomo, na ile zadziałała autocenzura piszących, a w jakim zakresie ingerowała w te wspomnienia funkcjonująca wówczas państwowa cenzura. Dlatego Z. Mąkosa sięgnęła również do niemieckich źródeł, bo jak podkreśliła – dążyła do prawdy. Ona (prawda) jest bowiem taka, że – po wojnie – Niemcy z oprawców stali się ofiarami. Każdy, kto przeżył wojnę, był po jej zakończeniu zupełnie inną osobą.
Wokół tej kwestii rozgorzała dyskusja pomiędzy prowadzącymi spotkanie – Ewą Nodzyńską i Marią Macałą z Biblioteki UZ, a uczestnikami spotkania i autorką. Tak jak pisała Wisława Szymborska – tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono. Nikt nie zna recepty, jak poradzić sobie z poczuciem winy. Kolejne pokolenia muszą się zmierzyć z traumą swoich dziadków i rodziców.
Czytelnicy zgodnie podkreślali, że obie książki są świetnie napisane, zarówno pod względem literackim, jak i w udokumentowaniu wielu zdarzeń, które są opisywane. Czytanie „Wendyjskiej winnicy” to wielka przyjemność dla ducha, mimo że traktuje o bardzo bolesnych sprawach. Zofia Mąkosa podsumowała te słowa mówiąc, iż pisanie obu powieści dało jej poczucie, że „od niektórych potrafi lepiej”.
Na zakończenie spotkania nie obyło się bez autografów.
Wczoraj w Bibliotece Uniwersyteckiej w ramach Ogólnopolskiego Tygodnia Bibliotek odbyło się spotkanie literackie zatytułowane „Między Grünbergiem a Zieloną Górą. Miasto w czasach przełomu". Jego bohaterką była Zofia Mąkosa i jej książka „Winne miasto” z cyklu „Wendyjska winnica”. „Winne miasto” to kontynuacja powieści „Cierpkie grona”, za którą Zofia Mąkosa otrzymała Lubuski Wawrzyn Literacki 2017.
Autorka jest emerytowaną nauczycielką historii i wiedzy o społeczeństwie. Nota bene absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze. Od zawsze lubiła czytać, a po przejściu na emeryturę zaczęła pisać. Jak powiedziała podczas spotkania, wydawało się jej, że od niektórych „potrafi lepiej” (pisać). Dlatego zaryzykowała. Kiedy wydawnictwo przyjęło „Cierpkie grona” do druku, jego przedstawiciele poprosili Z. Mąkosę, by kontynuowała tę historię.
Cykl „Wendyjska winnica” (autorka potwierdziła, że jest w trakcie pisania trzeciej i ostatniej jego części) rozpoczyna się przed II wojną światową, a jego akcja rozgrywa się przede wszystkim w Chwalimiu, wsi położonej kilka kilometrów od Kargowej. Wówczas te tereny należały do III Rzeszy. Bohaterką „Cierpkich gron” jest Marta – Niemka, a właściwie potomkini Wendów, która prowadzi gospodarstwo, otrzymane w spadku po rodzicach. Poprzez losy jej najbliższych, rodziny oraz sąsiadów obserwujemy codzienne życie niewielkiej społeczności, w które wkrada się coraz bardziej faszyzm. Mieszkańcom Chwalimia towarzyszymy aż do zakończenia II wojny światowej.
„Winne miasto” to historia Matyldy (córki Marty), którą wojenna zawierucha rzuciła do Grünbergu. Wkrótce nazwa miasta ulega zmianie. To już Zielona Góra. Żyją w nim obok siebie jego dotychczasowi mieszkańcy – Niemcy, a także Rosjanie, którzy wyzwolili Zieloną Górę oraz coraz liczniej napływający Polacy, często repatrianci ze Wschodu. Poznajemy dramatyczne dzieje przedstawicieli wszystkich trzech nacji, z których mało kto wychodzi obronną ręką.
Z. Mąkosa opowiedziała, w jaki sposób budowała poszczególne postaci, skąd zdobywała informacje o tym, co działo się w naszym mieście tuż po II wojnie światowej. Wskazywała na poszczególne źródła. Były to zarówno dokumenty, które znajdują się w Archiwum Państwowym w Zielonej Górze jak i publikacje, w których pionierzy opisywali swoje pierwsze lata spędzone na Ziemiach Zachodnich. Jednak autorka stwierdziła, że kiedy osadnicy pisali swoje historie, nie były one świadectwem lat 1945 – 1946, ale tych lat, w których powstawały. Były poprawne politycznie i nie wiadomo, na ile zadziałała autocenzura piszących, a w jakim zakresie ingerowała w te wspomnienia funkcjonująca wówczas państwowa cenzura. Dlatego Z. Mąkosa sięgnęła również do niemieckich źródeł, bo jak podkreśliła – dążyła do prawdy. Ona (prawda) jest bowiem taka, że – po wojnie – Niemcy z oprawców stali się ofiarami. Każdy, kto przeżył wojnę, był po jej zakończeniu zupełnie inną osobą.
Wokół tej kwestii rozgorzała dyskusja pomiędzy prowadzącymi spotkanie – Ewą Nodzyńską i Marią Macałą z Biblioteki UZ, a uczestnikami spotkania i autorką. Tak jak pisała Wisława Szymborska – tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono. Nikt nie zna recepty, jak poradzić sobie z poczuciem winy. Kolejne pokolenia muszą się zmierzyć z traumą swoich dziadków i rodziców.
Czytelnicy zgodnie podkreślali, że obie książki są świetnie napisane, zarówno pod względem literackim, jak i w udokumentowaniu wielu zdarzeń, które są opisywane. Czytanie „Wendyjskiej winnicy” to wielka przyjemność dla ducha, mimo że traktuje o bardzo bolesnych sprawach. Zofia Mąkosa podsumowała te słowa mówiąc, iż pisanie obu powieści dało jej poczucie, że „od niektórych potrafi lepiej”.
Na zakończenie spotkania nie obyło się bez autografów.